Saturday, January 14, 2012

19. Lubię ten ból.

Herbata w pojemnym kubku stygnie, rzucona przeze mnie w odchłań zapomnienia.


Yukiko śpi beztrosko na moich książkach, zwiedzając krańce przecudnego kociego Świata Snu.


A ja, przytłoczona ponurą pogodą za oknem i potężnym bólem głowy, staram się nie stracić głowy w tym wszystkim...
Ciężkie jest owo zadanie.













Życie studenta daje mi porządnie w kość. Sesja, która chadza w stumilowych butach, swoim śmiercionośnym oddechem dmucha mi w szyję, uśmiechnięta stoi tuż tuż... A ja w odwecie mogę jedynie rzucić jej w twarz plikiem kserówek i konspektów z wykładów o historii Japonii.


Żeby urozmaicić sobie czas wolny, znalazłam pracę. W poniedziałek idę na rozmowę, i jeśli mi się powiedzie, mogę już wyjąć sobie z życia każde dwa weekendy w miesiącu. Ale czas to pieniądz, który zasili moje konto, wyczyszczone po wczorajszym kupieniu biletów do Holandii...

Jakże dziwne to uczucie. Świadmość, że nie tlen, nie pożywienie, a ten bilet trzyma mnie przy życiu. Wizja spędzenia kolejnych dwóch tygodni u boku wspaniałego mężczyzny zmniejsza ten ból rozstania, odczuwalny przy każdym wdechu, każdym kroku.












Lubię ten ból.

 
Uświadamia mi on, czemu żyję.









Oznacza to najpradopodobniej, że jestem nieuleczalną masochistką. Ja temu nie zaprzeczę. 



No comments:

Post a Comment