Sunday, May 6, 2012
33. Śniadanie.
10:00 rano
On śpi, ja robię mu śniadanie.
A krzyk mego serca rozsadza mnie od środka. Łzy cisną się do oczu, świat stoi za mgłą.
Czas złośliwie korzystając ze swej mocy znów przyspieszył, chcąc ponownie zapędzić mnie do Piwnicy w moim umyśle. Wiem, że to nieuniknione... Ale czy uda mi się utrzymać ten dobry stan ducha?
Nie wiem.
Za 2 dni znów stanę na tym dachu wraz z Izą, spojrzymy razem w niebo na zachód, miejsce gdzie samolot z Nim zniknie nam z oczu.
Będziemy tak stać w ciszy, aż łzy osuszy mi wiatr, a na twarzy pojawi się uśmiech.
Wtedy zapewne Iza zacznie stawać na skraju wieżowca, chcąc mnie wystraszyć, zjemy grosa i będziemy śmiać się z całego świata.
Bo przecie spotkam się z nim pierwszego lipca i wszystko będzie tak jak dawniej.
Bo on jest we mnie, tak jak ja jestem w nim.
Labels:
All that you can't leave behind,
Daily.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
No comments:
Post a Comment